Recenzja filmu

Graficiarze (2006)
Florian Gaag
Mike Adler
Florian Renner

Spray w oczy kole

"Graficiarzy" można w zasadzie traktować jako kinową galerię, w której pokazana jest cała gama współczesnego 'malarstwa ściennego': od prostych piktogramów i haseł, przez bardziej złożone
Subkultura graficiarzy to całkiem wdzięczny temat na film. Na pierwszy rzut oka wandale, którzy żyją na granicy prawa, to w rzeczywistości zbuntowani i sfrustrowani młodzi ludzie, którzy nie mają co ze sobą zrobić.  Nieźle. Jednak do filmu potrzebny jest nie tylko pomysł i bohater, ale także historia, a z tą u Floriana Gaaga jest już gorzej. W zasadzie "Graficiarze" to opowieść o członkach jednej z grup zajmujących się tą jakże mało docenianą gałęzią miejskiej sztuki. Mamy wśród nich utalentowanego artystycznie przywódcę, nieodpowiedzialnego wiecznego chłopca i świeżo upieczonego akolitę z dobrego domu. Ich ambicją jest być najlepszą grupą graficiarzy w mieście. Problem w tym, że konkurencja nie śpi i w ostatnim czasie mocno przycisnęła ich do muru. Do tego wszystkiego dochodzą problemy osobiste i natrętni gliniarze, którzy nie pozwalają im w spokoju przemalowywać wagonów podmiejskich pociągów. Niestety Gaag, chyba zamierzenie, sprowadził fabułę do niezbędnego minimum. Jak rozumiem, miała ona być jedynie pretekstem, by przeniknąć do subkultury. I swój cel osiąga, lecz ceną za to jest brak interesujących bohaterów czy wciągającej historii. Kilka stereotypowych klisz składa się na psychologiczny portret głównych postaci. Nie dowiadujemy się niczego o tym, kim są ludzie, którzy wydają znaczną część kasy na spray, spędzają godziny na wymyślaniu wzorów, a potem ryzykują areszt, by nabazgrać coś na ścianie, oknie, wagonie. Nie czuć w tym filmie energii, ekscytacji, adrenaliny, i to pomimo niezłej ścieżki dźwiękowej. Jeśli jednak ktoś interesuje się graffiti, ten mimo wszystko powinien film obejrzeć. Choć pozbawiony wartości fabularnych, daje jakiś pogląd na temat 'artystów-wandali'. Przede wszystkim jednak możemy obcować z samą 'sztuką ulicy'. "Graficiarzy" można w zasadzie traktować jako kinową galerię, w której pokazana jest cała gama współczesnego 'malarstwa ściennego': od prostych piktogramów i haseł, przez bardziej złożone struktury, po skomplikowane wzory znajdujące się na granicy mainstreamowej sztuki. Obraz Gaaga to również próba uwiecznienia romantycznego obrazu graficiarza jako buntownika i outsidera. Obraz uroczy, ale mało prawdziwy i coraz bardziej odbiegający o realiów współczesnego świata. Wystarczy przejść się po jakimkolwiek większym mieście, by zauważyć, że graffiti coraz bardziej się komercjalizuje, że coraz częściej za wymazanymi sprayem hasłami i obrazami kryją się przemyślane kampanie polityczne czy reklamowe. Młodzi, pełni pasji życia ludzie, którzy kreowali graffiti dla samej satysfakcji stworzenia czegoś najlepszego, powoli przypominają  średniowiecznego Don Kichota żyjącego w świecie renesansu. I tak jak ów szlachetny rycerz przed wiekami, tak młodzi graficiarze dziś zderzają się boleśnie z wiatrakami rzeczywistego świata.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones